Zapraszamy na relację z wycieczki do Gruzji. Przed Wami trzecia część relacji. Teraz udajemy się do Upliscyche, Gori oraz Mcchety. Spędzamy także popołudnie w Tbilisi.
Dzień 6 (27 maja, poniedziałek)
Plan na poniedziałek zakładał dojazd do Gori, a następnie przedostanie się do Upliscyche – skalnego miasta.
Oczywiście plany mają to do siebie, że lubią się zmieniać. Rano, po dotarciu na Didube (stąd odchodzą marszrutki do Gori) spotkaliśmy kolejnych Polaków, którzy mieli odwiedzić tylko Mccetę.
Udało nam się jednak ich przekonać, aby pojechali z nami na wycieczkę. Dzięki temu opłacało nam się zabrać taksówkę – za całość zapłaciliśmy 78 lari.
Kierowca zawiózł nas do Upliscyche piękną droga widokową.
Zwiedziliśmy Ipliscyche, czyli skalne miasto – nie zawiodło nas. Jest niesamowite i można jeszcze podziwiać choć kawałek dzieła ludzi którzy stworzyli to miasto i żyli tam w II tysiącleciu p.n.e.
Wstęp do kompleksu – jeśli dobrze pamiętam – kosztuje 5 lari od osoby. Niestety był to poniedziałek i muzeum przy wejściu było zamknięte. Zaszliśmy do kawiarni gdzie można wypić kawę po gruzińsku przygotowywana nie w tradycyjnym dżezie tylko elektrycznym.
Ruszyliśmy w stronę wykutego miasta.
Przez całą drogą towarzyszyły nam wszechobecne jaszczurki (albo coś jaszczurkowatego). Było ich naprawdę dużo i poruszały się naprawdę szybko. Równie chętnie jednak pozowały do zdjęć :)
Tutaj nie ma co dużo opowiadać – to trzeba zobaczyć:
Stefcia i reszta ekipy:
Przez cały czas można podziwiać przepiękną okolice. Chyba wiadomo czemu ludzie tutaj kiedyś mieszkali…
Czas na Gori znanego z Muzeum Stalina i jego kuloodpornego wagonu. Muzeum jakoś nie zrobiło na nas wrażenie, nie interesujemy się tym człowiekiem i nie weszliśmy. Szukaliśmy natomiast jego wielki pomnik, który jest wszędzie na zdjęciach, ale go nie było, za to był mały.
Jeśli ktoś chce odwiedzić muzeum to musi wydać 10 lari. Wstęp do wagonu jest dodatkowo płatny – kosztuje 5 lari.
Postawiamy się przejść ulicami Gori, odnajdujemy kolejny kościółek.
Idąc poprzez podejrzane uliczki:
Na koniec znajdujemy piekarnię, w której za 0,40 lari kupuję przepyszny i świeży chleb. Chleb otrzymałem zawinięty w krzyżówkę:)
http://www.mlecznepodroze.pl/2013/06/07/gruzja-2013-relacja-czesc-3/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz